31.5.12

Koronkowa Biblia i strefa bez stresu


Biblia ze znamionami walki ;) ze zreperowanym grzbietem,  "zagessowaną" i pomalowaną koronką gotowa do "nowego życia" (miejmy nadzieję przez duże N także)


Praca tą samą co wyżej techniką wymalowana,  zdecoupagowana na płótnie (tablica) ot "strefa bez stresu/ chwilowego wytchnienia/ tego czegoś poza słowami "














28.5.12

Popękane kości, poszarpane plany czyli Zesłanie w pełni




Tego się właśnie spodziewałam, nie zawiodłam ani przez chwilę, przecież Zesłanie to przyjście wiatru i ognia. Poprzestawianie wszystkiego tył na przód, prawa na lewo i dół na górę. No ale właśnie że się spodziewałam to zaskoczenie było mniejsze, choć nie powiem ciągle jednak zaskakujące.
Spuchnięta noga. Takie małe nic. Pęknięta kość. Złamanie zmęczeniowe. Takie banalne, ale skutecznie uniemożliwiające dokonanie się wielce aktywnych przedsięwzięć. Znowu ten aktywizm ukrzyżowany. I dobrze. Po co mi snucie planów jeśli jeden dzień i głupia ryska na kości powodują zanik wszelkiej możliwości przemieszczania się, a co dopiero aktywizowania innych.

Godziny na A&E, czyli tutejszym pogotowiu. Siedzenie w pięciu kolejkach, najpierw po wpis, potem do lekarza, następnie do prześwietlenia, potem znowu do konsultacji, a potem do opatrunku względnie gipsu, a i jeszcze ostatnia po wpis na następną wizytę... Te wszystkie kolejki składające się na długie godziny...
Każda kolejka związana z oczekiwaniem na innego specjalistę, w towarzystwie coraz to innych pacjentów.
Ojca z dwuletnim synkiem, matki z kulejącą nastolatką, nauczyciela z uczniem co nagle mu zabrakło oddechu, matek z niemowlętami Bóg wie z jakimi urazami, i tym całym mnóstwem oczu umieszczonych na łóżkach wetkniętych pod ścianą. Tyle ludu. Każdy z innego powodu. Na dłużej lub krócej uwiązani tego miejsca.

Tak pomyślałam. Po co mi ten przystanek Duchu. Właśnie teraz kiedy obudziłeś tutaj dawno nie widziane lato, dlaczego tak... Może to w końcu czas tylko i wyłącznie na Spotkanie z Nim, ze sobą, czas na podjęcie jakiejś dawno zakurzonej decyzji...
Może...
Czekam.
Na dary.
Na odkurzone charyzmaty.
Na Ciebie.
Maranatha!
I .. dziękuję za Nawiedziny :)

21.5.12

Cicho i spokojnie....

 
ostatni anielski wyrób już zapakowany, gotowy do wylotu, wprost w ramiona pewnej 4-latki
Cicho i spokojnie...
Tak, zdarzają się takie chwile...
Tak po prostu przychodzi spokój...
Sprawy mają się tak jak miewają się zazwyczaj,
Ale w sercu spokój, jak nigdy.
Odpoczynek w schronieniu Jego ran...
Tam schowałam się dziś rano i tam odczułam spokój.
Wszędzie Go słyszałam...
Muzyka w głowie taka spokojna choć intensywna i szum wody... 
Tak jak w tej piosence otaczała mnie tylko woda Jego uzdrowienia i łaski....
Wszystko przychodziło spoza. Nie ze mnie...
Tylko w Jego ranach uzdrowienie i odpocznienie i nagle On jest wszędzie w muzyce i słowach i w oczach, wszędzie...
Czasem trzeba złapać oddech aż do następnej stacji...

Lay me down
Let the only sound
Be the overflow
Pockets full of stones

Lay me down

Let the only sound
Be the overflow