9.3.11

Tu i teraz

Ogrody deszczu

Odmawianie sobie przyjemności. To takie niepopularne. Świat krzyczy "dogadzaj sobie, bądź dla siebie dobry!" Trudno z papki wybrać to, co rzeczywiście jest miłością siebie a co "zajadaniem pustki".
W ostatnim "Zwierciadle" jest taki fragment dziennika "Moja prywatna wiosna". Autorka odkrywa siebie i swoje życie na nowo po stracie męża. Rozczarowuje się adoptowanym synem. Jest tam coś bardzo głębokiego wogóle o traceniu. Człowiek tracący uwagę świata, tracący jakąś bliską relację, odchodzący w cień, choćby na jakiś czas, zaczyna inaczej patrzeć na chwile. Wszystko czego potem doświadcza zaczyna smakować, nabierać barw. Nagle chwile przeżywane "tu i teraz" odkrywane są jako to, co nazywa się powszechnie szczęściem. Nawet chwiejący się stół nabiera klimatu. Ale zanim to się stanie przechodzenie w nową jakość nie jest łatwe. Jest ból odchodzenia i głód bliskości. Głód i pragnienie wogóle wszystkiego.  Brak jakiegokolwiek smaku i pustka. Właśnie to wszystko czego boi się człowiek to pustka i brak. Wtedy zostaje sam, bez zapychaczy i widzi siebie takim jakim jest naprawdę. Małym, słabym, potrzebującym. Ucieczka to naturalne wyjście. Można zacząć owijać się wokół kogoś jak bluszcz, zajadać smutek, opierać się na opinii każdego innego człowieka tak samo słabego i uciekającego. Albo przeżyć to wszystko "do ostatniej pestki".  
Tracenie i głód inaczej zwane krzyżem to tylko środki. Za nimi jest i wiosna i życie chwilą i bliskość o jakiej nie marzyło się nawet naszym filozofom.

nadzieja ( fot. K.C)


Trzy
Dwa
Jeden
start

Brak komentarzy: