27.2.11

Wolność od... (Mt 6)

Rzeczy. Tak łatwo się (z) nimi związać. Ludzie podróżujący wiedzą, że niewiele trzeba spakować, by mieć wystarczająco. To co zbiera się latami na półkach w szafach, w garażach, szopach,  zaczyna wiązać szyję ku ziemi niewidzalną liną. Tak samo wydaje się z oczekiwaniami, planami i zadaniami na tzw. jutro... Człowiek tak zaciska się w środku żeby doskonale coś wykonać, tak zabezpieczyć przez ryzykiem, że w rzeczywistości nie może zrobić kroku na przód. Tak mocno identyfikuje się z rzeczą, z zadaniem , tak jakby on sam był "czymś", to widać po smutku jaki natychmiast się rodzi po stracie, to widać po braku dystansu do tego co robi.
Ojciec pustyni Mojżesz udzielił kiedyś osobliwej rady pewnej osobie stojącej przed ważnym zadaniem. Poradził by ta osoba położyła siebie w wyobraźni w grobie. Powiedział :
"jeśli spróbujesz tego ćwiczenia, zobaczysz że ono dobrze ci zrobi. Jeśli bowiem całkowicie identyfikujesz się ze swoim zadaniem, boisz się czy rzeczywiście mu podołasz (...) łamiesz sobie głowę (...) ale kiedy to zadanie staje przed tobą, często jesteś zablokowany (...) jeśli wyobrazisz sobie jakobyś leżał w grobie, to poznasz kim w istocie jesteś. W grobie wszystko, co nieważne przestaje się liczyć."   To ćwiczenie pomaga zyskać dystans do rzeczy oczekiwań planów... Ta wewnętrzna wolność jest wręcz konieczna by rzeczywiście dobrze przeżyć jutrzejszy dzień. To uwalniająca świadomość, że mam zadanie, ale nie jestem moim zadaniem. Brak presji powoduje, że nie muszę wykonać zadania perfekcyjnie, a moja tożsamość znajduje się w Kimś kto jest samą doskonałością. To On jest źródłem nie ja. Nawet jeśli popełnię jakiś błąd, to będzie tylko błąd. On nie zniszczy identyfikacji z Nim.



3 komentarze:

AgaM pisze...

Siedzę w Durztynie i potrzebuję tych słów o tym, że ja to ja, a zadanie to zadanie... :) dziękuję!

Gallery from the soul pisze...

cieszę się , mnie też ta prawda uwalnia :)

kasia | szkieuka pisze...

Ha, to prawda z tym nadmiarem rzeczy :) Skojarzyło mi się z moim dziennikiem podróżnym: kiedyś tam, wiele lat temu, wydawało mi się, że muszę brać na wyprawy całą stertę wszystkiego, żeby wklejać, pisać, utrwalać. Rok temu powiedziałam sobie BASTA, kupiłam małe zielone pudełko - i jego zawartość wystarcza. I pewnie podobnie jest ze wszystkim :)