11.9.11

A jednak...



Codziennie przypatruję się jej twarzy, czasem bezmyślnie. A ona stoi oparta o szybę. Niby mimochodem wyglądam przez okno, ale zawsze gdzieś na niej zatrzymuję wzrok. Ściąga go swoim spokojem. Była Tam kiedy rodziłam, była Tu, kiedy wydawało się, że umieram. Może dlatego spokój jej twarzy działa tak kojąco. Bo żyję. Jednak.
To JEDNAK jest wszechobecne. Zraniona a JEDNAK kocha. "Zaburzona" a JEDNAK jakoś funkcjonuje. Cierpi, ale JEDNAK jest szczęśliwa. Tęskni a JEDNAK ma wszystko czego może zapragnąć. Umiera a JEDNAK żyje. 

Czasem bywa, że tak bardzo się stara wszystko dopiąć na ostatni guzik, a JEDNAK gubi to co najpotrzebniejsze. Tak pilnowała tego mleka a ono i tak wykipiało. A JEDNAK Ktoś nad tym panuje. 

Przy odtwarzaniu tych rysów "niemalowanych ręką ludzką" krążyły takie dwie myśli. To taki prosty wizerunek, a tak trudno oddać niewprawnej ręce ten wyraz spokoju i pewności. Niby- uśmiechu, niby-grymasu. I te półtony, półcienie, te zielenie i brązy zmieszane jak morze z piaskiem i ta gwiazda morza, co od słońca odbija światło najdoskonalsze. Jak trudno oddać ręką ludzką tak nadludzką miłość... 



Projekt płaskorzeźby (drewno)



Serafin- projekt... tatuażu? 


2 komentarze:

basja pisze...

niby proste a jednak trudne.
trudne a jednak piękne.

Gallery from the soul pisze...

prawda dobro piękno :)