24.9.11

Tłocznia szpitalna

stąd
Wróciłam do pracy. Kiedyś była moją odskocznią, teraz zdaje się zaproszeniem do tłoczni.
Ubrana w uniform niepewności i nadziei, że On mnie tam samej nie zostawi. Był tam. Stół w rogu z krzyżem i kwiatkiem. A potem w tych wszystkich oczach...
Na oddziale św. Teresy całe mnóstwo nieszczęścia i starości. Nie dopytałam gdzie mnie rzucają, ale zastałam tam zgromadzenie samotności w tłumie. Ciała stare lub całkiem poniszczone albo i jedno i drugie.
Oddział najdłuższy w całym szpitalu. Trzy pododdziały: jeden bardziej godny litości od drugiego. Rzucona na pierwsze starcie z lękiem.  Nie było czasu na myślenie. 
Zaczęłyśmy od małej salki z 8 mężczyznami, bardzo mili panowie, jeden alkoholik w trudnym do określenia wieku. Kilku zaczęło poranną toaletę, atendenci uwijali się przy tym doglądając kilku na raz. Rozdałyśmy wszystkim obecnym co trzeba i dalej do kuchni po ciepłe tosty i herbatę.
Następna sala kobiet. Ten zaduch. Zapach choroby i nadchodzącej śmierci. Kobieta z żółtą skórą, chyba mentalnie upośledzona świdrowała mnie wzrokiem, próbowałam zapytać czego sobie życzy, ale trudno było ją zrozumieć, tylko jęczała. Zostawili ją z pieluchą na wierzchu i rozpiętą koszulą, czułam zawstydzenie, bo leżała bezbronna na te wszystkie spojrzenia. Niektóre kobiety całkiem kontaktowe pytały o zdrowie, o pogodę, jedna płacząca z bólu lub samotności, inne ledwie żywe, zero kontaktu,  pielęgniarki tylko na migi pokazywały, że ta i tamta tylko owsianka, herbata tylko w specjalnym kubku, jak dla niemowlęcia. 
Trzecia część oddziału:  izolatki lub podwójne sale (dla tych co albo mają ubezpieczenie albo jakąś zakaźną chorobę) ludzie kontaktowi, jedna izolatka z gruźlikiem. Ubrałam maskę i ochronny fartuch, dziwne uczucie, weszłam tam jak astronauta, a ten człowiek... zdziwienie... w sile wieku, barczysty, tylko ten zawstydzony wzrok, że stanowi potencjalne zagrożenie i mój zawstydzony wzrok, że chciałabym inaczej, ale mam dzieci... 
I oddech krótki, bo maska wyjątkowo szczelna ..  Ulga że już koniec. Już zapomniałam o tej całej biedzie, którą kiedyś przyjmowałam bez zbędnych dociekań, tak obojętnie... Teraz jakby każda twarz zapisała się. Kto wie jak długo tak będzie. Pracujące ze mną osoby jakby już przyzwyczajone. Opowiadają o urlopach i zaręczynach, nic smutnego pod słońcem. Wiem, że i do mnie to przyjdzie. Któregoś dnia. Po prostu. Teraz każdy uśmiech do cierpiącego kosztuje. Może byłoby łatwiej gdybym widziała rzeczywiście w tych wszystkich oczach Chrystusa.
Ci ludzie są moją szansą. Nie mam się czym chwalić przed Bogiem, mogę oszukiwać człowieka,ale On wie jakie są moje prawdziwe motywy, czy kocham naprawdę. Widzę jaka jest moja miara, jaka siła. Mała i nic.



P.S W tłoczni cierpień, doświadczeń i ucisków znajduje się cały Kościół. Ale - jak pisze św. Augustyn - "w tłoczni ucisk jest owocny". Grono na gałązce nie odczuwa ucisku, wygląda zdrowo, ale nie wypuszcza soku. Dostaje się do tłoczni, jest podeptane, ściśnięte. Zdaje się, że wyrządza się krzywdę gronu, ale ta krzywda nie jest bezowocna. Przeciwnie , gdyby nie ta krzywda, byłoby bezużyteczne. [...]. Pierwszą kiścią wytłoczoną w tłoczni jest Chrystus. Skoro owa kiść została wyciśnięta przez mękę, wypłynęło to, dzięki czemu "kielich upajający jakże jest wspaniały" (Ps 22,5). Kiedy zaczynasz pobożnie żyć w Chrystusie, dostałeś się do tłoczni. Bądź gotów na uciski, lecz nie bądź suchym, żeby ucisk nie stał się bezskuteczny. Ale powstaje wino, ponieważ grona zostały wyciśnięte". (stąd)

4 komentarze:

majka pisze...

tak mi przyszło do głowy - że taka praca - to dopiero taniec... ilu pochyleń i pokornych skłonów wymaga ... ilu kroczków cichych na paluszkach... ilu wymownych gestów rąk...

Gallery from the soul pisze...

niby tak, ale dochodzi jeszcze cała otoczka tzn. relacje menadżerskie, układy układziki, trzeba mocno i blisko trzymać się Jego ręki, bo można przestać widzieć w pacjentach Jezusa. Można skupić się na głupotach wtedy to prosta droga w jakieś użalanie się nad sobą i innymi...

majka pisze...

życzę Ci zatem - by był blisko i mocno trzymał Twoją dłoń :)

Gallery from the soul pisze...

dziękuję :)
amen.