Nie udało się posprzątać za dokładnie, ani zrobić góry wypieków i sałat.
Wszystko po jednym, a i tak ponad wszelkie normy... Lub poniżej, zależy kto ocenia ;)
Bez uczuciowych wzlotów wielkoniedzielnych ani wielkich upadków wielkopiątkowych.
Tak gdzieś pomiędzy, jakby w grobie jeszcze...
I położyłam siebie w tym grobie, ciągle takim jeszcze pobielanym...
Patrzyłam na fotografie przodków, co zbierałam kiedyś o nich informacje.
Pytałam rodziców i dalszych krewnych. I zadziwiające...
Minęły trzy generacje, fotografie sięgają niedaleko, a pamięć jeszcze bliżej.
Nikt za wiele nie pamięta prócz jakiś ścinków zdarzeń. Jakieś emigracje. Czyjeś dzieci.
Wielkie przeprowadzki albo odejścia.
Pozostały jakieś drobiazgi, święty obrazek noszony w kieszeni w kopalni gdzieś daleko na emigracji albo rzeźbiony ptak, jakiś stary zegar albo dom na kurzej stópce.
Nawet drzewo genealogiczne naprędce namalowane nie rozjaśniło powiązań zbyt dokładnie.
Tylko ścinki wspomnień, ktoś był pijakiem, a ktoś niemal świętym.
Uzdolniona gałąź familii albo tylko pracujący wytrwale do końca...
dziadek z orkiestrą :) |
ten obrazek MB dziadek nosił do pracy w kopalni gdzieś we Francji, Maryja ustrzegła go nie raz, ja dostałam go jako emigrantka w spadku i przerobiłam wirtualnie... wymiana pokoleń ;) |
I leżąc w tym grobie popatrzyłam na to co ze mnie zostało. Suche białe kości. Nikt nie pamięta o mnie trzy pokolenia dalej, a jeśli nawet, to może pozostawię po sobie jak dziadkowie, jakiś stary zegar albo gramofon, może gdzieś tam wnuki zaśmieją się że babcia była starą dziwaczką (przynajmniej tak ją pamiętają -jeśli w ogóle).
I jakie to ma znaczenie, co teraz mnie gna do przodu. Liczy się tylko to, o czym zapomniała Marta, a co znalazła Maria... Ty i ja. Nasza dziwna, ale jednak relacja.
Nasze życie razem. Moje w Tobie. Twoje we mnie.
Chciałabym tylko byś wyciągnął kiedyś te stare kości i tchnął w nie życie, bym mogła przechadzać się jeszcze tutaj pomiędzy trudami jak Ty między ścianami i apostołami po zmartwychwstaniu.
Żebyś już tutaj nie musiał pokazywać mi swoich ran, żebym wierzyła na słowo. Żebym Cię rozpoznawała przynajmniej przy łamaniu chleba...
Żebym patrzyła i chłonęła Twoją obecność pozostając bliska temu co małe...
Amica Christi.
to tylko projekt ikony.... ;) może kiedyś ... |
12 komentarzy:
Tego KIEDYŚ z Ikoną Ci życzę...I Tchnienia co pozwala wstać...
a dziadek na czym? na puzonie? "jest w orkiestrach dętych jakaś siła " ;):D ( pytam z ciekawości - u mnie klarneciści :D )
a projekt ikony - piękny... no i inspirująco na mnie działa.
jak i tekst powyżej ...
wiesz, że masz "dobrą kreskę " ?
pozdrawiam :)
o dziękuję :) dziadek to ten drugi po lewej z wąsem w górnym rzędzie :)
Walenty :)
waltornia?
powiem szczerze nie wiem bo ma tę trąbkę pod pachą... a że tak gwoli ścisłości to pradziadek to już nie usłyszałam go a o nim... jego syn za to grał na akordeonie, kontrabasie i skrzypcach :))))
muzyczne masz korzenie...na akordeonie to mój ojciec grał. Ja po kilku lekcjach przekonałam świat, że nie warto mnie torturować "cyją" ( "cyja" = akordeon )
Zainspirowana Twoim projektem - na razie ikonę patronki sobie -hmmm... chciałabym powiedzieć "napisałam" ale może namalowałam po prostu?
i jak tylko zdobędę jakieś deski...
no ja też myślę nad materiałami... ale może po prostu namaluję na płótnie... zobaczymy :) cieszę się z Twojego projektu , proszę podziel się jeśli chcesz oczywiście :)
no właśnie - zainspirowałaś mnie znów - bo deski nie mam ale płócien kilka i owszem :)a ten Twój projekt tak mi się podoba ,że go podkradnę jakoś ;> przypomina mi bardzo tę ikonę koptyjską o której kiedyś pisałaś...
no o to chodziło, o tę koptyjską, teraz tylko trzeba "przepisać" ;) tylko i aż...
ale ja chyba "przepisując" (tylko kiedy? ) zostawię jednak tę rękę na ramieniu... ale znak na czole ściągnę od Ciebie :) A nie wiesz gdzie tę koptyjską można znaleźć lepszej jakości? ( tzn większą )
jak chcesz to mogę ci zrobić zdjęcie dobrej jakości i przesłać na maila
jak mogę chcieć to chcę :)nawet poproszę :)
Prześlij komentarz